Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody
- monitorujemy i chronimy ojczystą przyrodę
17-200 Hajnówka, ul. Białowieska 5A, tel. 516 5656 81 KRS 0000165666 NIP 5432038839 REGON 052209722
FARMA W BIAŁOWIEŻY - kłamstwa, półprawdy, domysły - a może fakty?
Prawda - a prawda w dobrej wierze, luźny wstęp
Pytanie do moralistów, etyków i filozofów, czy prawda jest jedna, czy też zielona, czerwona i szara, a może polityczna, czy religijna?
Działając na polu ochrony przyrody w czasach głębokiej komuny udawało się przemycić wiele spraw powołując się na aktualną politykę. Dla przykłdu podam powstanie, a dokładniej przeistoczenie nieformalnej grupy (Zespół Koordynacyjny Badań Niziny Północnopodlaskiej) w pierwsze w kraju rejestrowe stowarzyszenie (Północnopodlaskie Towarzystwo Ochrony Ptaków) w roku 1985.
Jako współzałożyciel tego stowarzyszenia, napisałem statut i udałem się do Urzędu Wojewódzkiego z kompletem dokumentów aby je zarejestrować. Prowadzący sprawę pan Czesiu wyraźnie stwierdził, że w pierwszym punkcie statutu ma być przewodnia rola partii (PZPR). Oczywiście nie mogłem się zgodzić na takie zmiany i zaproponowałem, że ustosunkujemy się na piśmie. W przesłanym piśmie (jest w archiwum PTOP) powołałem się konkluzje któregoś tam zjazdu PZPR, gdzie I sekretarz (gen. Jaruzelski) bardzo dobrze wypowiadał się o ochronie przyrody (co było dalekie od prawdy). Zgoda zaakceptowania wypowiedzi pana generała wystarczyła do zarejestrowania pierwszego prywatnego stowarzyszenia w układzie Warszawski. Pokłosem tego było relegowanie mnie z Polskiego Towarzystwa Zoologicznego którego od lat byłem członkiem.
A w przypadku baciuszki, czy księdza mogłem się napić więcej niż dobrego bimberku i powołać się na biblię przytaczając jej cytaty dotyczące ochrony przyrody. Ale działania za zgodą baciuszki, przeszły na grunt Puszczy Białowieskiej. Poprosiłem go jedynie o poświęcenie kilkudziesięciu prawosławnych drewnianych krzyży. Później krzyże wywieszane były na najstarszych drzewach w puszczy. A ponieważ pilarze byli głównie prawosławni, pomodlili się i przechodzili do innych prac. Drzewa te były uratowane.
W przypadku ornitologów i jak uważam - innych naukowców, gdzie ich stwierdzenia są trudne do udowodnienia prawda jest fundamentalna. Jeżeli udowodniono kłamstwo, taka osoba nie była uważana przez ludzi nauki. Ponieważ zdarzały się takie przypadki, zwłaszcza wśród amatorów powstała m.in. tzw. Komisja Faunistyczna Polskiego Związku Zoologicznego, gdzie wyznaczono rzadkie gatunki podlegające ocenie tej komisji. I dopiero po pozytywnej weryfikacji można było dane obserwacje wykorzystać w publikacjach. Kilka dekad temu, na początku działalności tej komisji, byłem gościem w jej zarządzie (Uniwersytet Wrocławski) jako autor zweryfikowanej obserwacji bernikli białolicej na Bałtyku. Gatunek ten miał się niby pojawić w głębi lądu, a konkretnie na Biebrzy. Obejrzeliśmy przesłane przeźrocza na których nie było znanych nam siedlisk biebrzańskich. Po zdjęciu ramek z przeźroczy okazało się że na dolnym skraju zdjęcia był murek pochodzący z ogrodu zoologicznego (zasłonięty przez ramkę przeźrocza).
Oczywiście "dla dobra przyrody" stosowane były różne dozwolone techniki, które interpretowały badania. Należały do nich szemrane metody statystyczne i przedstawianie materiałów graficznie. Tu podaję prosty przykład tych samych danych.
-->Główne zarzuty, to krótki okres badań oraz brak danych o ssakach
Według przyjętych metod liczeń orlika krzykliwego, na obszarze planowanej inwestycji powinny być dokonane dwie kontrole w okresie lęgowym trwające po 3 godziny. Tak wynika z prac badawczych, np. w Puszczy Knyszyńskiej (czasopismo "Dubelt") oraz z zaleceń metodycznych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Autorzy raportu oddziaływania na środowisko (3 podmioty badawcze) przekroczyli tę normę ponad ...50-krotnie (sic). W roku 2020, w okresie lęgowym (kwiecień-lipiec) na badania poświęcono ponad 260 godzin. Natomiast w roku 2021 w okresie od kwietnia do września wykonano łącznie 76 kontroli. W trakcie tych dwóch lat nie odnotowano żadnego orlika krzykliwego na obszarze inwestycji, zaś na jego granicy - 5-krotnie i to poza okresem lęgowym. Takie badania porównawcze dokonano przez Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody w dolinach rzek Narwi i Narewki. Tam stwierdzono, że na trzynaście dni obserwacji po 3 godziny olika odnotowano 12-krotnie
W przypadku ssaków wykonano standardowe liczenia w postaci ich inwentaryzacji na obszarze planowanej inwestycji (2 ha) oraz na powierzchni badawczej (61 ha). Dodatkowo, w roku 2021 wykonano zimowe liczenia żubra i wilka na całości Polany Białowieskiej (1300 ha).
Argumenty naszych adwersarzy, to obszar planowanej inwestycji jako miejsce żerowania wilka i żubra. Miejsce tych dzikich zwierząt to lasy Puszczy Białowieskiej a nie polan osadniczych. Niedawno atak żubra na kobietę, a niedługo może atak wilka na dziecko to w artykule "Żubry i wilki u naszych bram - jak postępować?"
Fakty w sprawie omawianej farmy fotowoltaicznej
"Fakt" nr 1 - skandaliczne 3 dni
Fundacja "Dzika Polska" i stowarzyszenie "Pracownia na rzecz Wszystkich Istot" stwierdza, że skandalem jest informacja Wójta Białowieży, że na konsultacje przeznaczył jedynie 3 dni. Sprawdziłem to, bowiem ustawa wymaga 30 dni - oto dowód. Wynika z jego że konsultacje społeczne miały miejsce w dniach 16.11 - 15.12.2020, czyli miesiąc, a nie jak się twierdzi 3 dni. Na marginesie nas, jako autorów ekspertyzy nie wpłynęły żadne uwagi.
Prawda - a prawda w dobrej wierze
Na wstępie; raport środowiskowy ma m.in. na podstawie przeprowadzonych aktualnych badań przyrodniczych, opartych o przyjętą metodykę, określić stan faktyczny środowiska przyrodniczego na obszarze zaplanowanej inwestycji. Na podstawie powyższych badań, spełniając szereg innych zaleceń, określić, czy planowana inwestycja jest szkodliwa dla środowiska i o ile jest, określić tą "szkodę". Z wniosków wynikających z przeprowadzonych badań, zaproponować taki wariant planowanej inwestycji, aby na niej jak najmniej ucierpiało środowisko przyrodnicze.
Jestem pełen podziwu dla "Gazety Wyborczej" i organizacji pozarządowych "walczących" o ochronę ojczystej przyrody i przyrody Białowieży. Jeszcze nie tak dawno, trzy dekady temu, lansowałem nowe nazewnictwo - czynna ochrona przyrody. Krótko mówiąc mało się pisze a dużo robi. Dzisiaj widzę odwrotnie, łatwiej napisać niż zrobić. Czy można kłamać czy też naginać prawdę w dobrej wierze?
Może proste przykłady o czynnej ochronie przyrody.
Biebrza - badania wrocławskich ornitologów (Dyrcz A., Okulewicz J., Tomiałojć., Witkowski J. 1972. Ornitofauna lęgowa Bagien Biebrzańskich i terenów przyległych. Acta orn., 13: 343-422.) i późniejsze nasze przyczyniły się do powstania Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Narew - podobnie w przypadku Narwiańskiego Parku Narodowego, gdzie dołożyłem tu kamyk ochrony czynnej (Domaszewicz A., Lewartowski Z. 1973. Obserwacje awifauny rzeki Narwi i jej doliny. Not. Przyr.7: 3-36). Nie wspomnę tu o wieszaniu skrzynek lęgowych dla włochatki, kraski, jerzyków i zakładaniu dużych gniazd dla ptaków.
Powracając do prawdy, to dziennikarz "Gazety Wyborczej" - Maciej Chołodowski "na wniosek" zebrał opinie różnych podmiotów i napisał artykuł całkowicie mijający się z prawdą. Nie zwrócił się do źródła, czyli naszej opinii wydanej na podstawie przeprowadzonych badań. A ponieważ zostałem "wywołany do tablicy" więc prostuję najważniejsze jego twierdzenia. W tym temacie m.in. napisałem artykuł pt. "Wiarygodność w badaniach awifaunistycznych publikowanych w nierecenzowanych czasopismach na przykładzie Puszczy Białowieskiej"
Dodać tu należy, że uważam się tu za osobę kompetentną, jako współautor Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt oraz osoba opiniująca "Standardowy Formularz Danych NATURA 2000 - PLC 200004 - Puszcza Białowieska", a także prowadzący badania naukowe na obszarze Białowieskiego Parku Narodowego i Polany Białowieskiej od roku 1978. O wielu raportach nie wspominając.
Mity i fakty dotyczące farmy fotowoltaicznej w Białowieży przy ul. Żubrowej
Mit nr 1 - skandaliczne 3 dni
Ostatnio dla tej farmy fotowoltaicznej o mocy 1 MW białowieski wójt przeprowadził postępowanie, które ma skutkować wydaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Na zapoznanie się z dokumentami wszystkim zainteresowanym stronom dał tylko trzy dni.
Jak wynika z dokumentu obok Wójt Gminy Białowieża, zgodnie z ustawą, dał miesiąc na zapoznanie się z dokumentami dla wszystkich zainteresowanych.
Mit nr 2 - 450 m od granic Białowieskiego Parku Narodowego
Planowana inwestycja miałaby być zlokalizowana w centralnej części Polany Białowieskiej, zaledwie około 450 metrów od granicy z Białowieskim Parkiem Narodowym, w bezpośrednim sąsiedztwie najcenniejszego i najbardziej wrażliwego na działania człowieka Obszaru Ochrony Ścisłej Białowieskiego Parku Narodowego.
Fakty są takie, że planowana inwestycja znajduje się 630 m od granicy Białowieskiego Parku Narodowego, 360 m od zabudowy luźnej i 500 m od zabudowy zwartej (2 piętrowe murowane budynki Policji i wojska)
Obok na zdjęciu lotniczym umieściłem farmę fotowoltaiczną znajdującą się 6 m (sic!) od granicy Białowieskiego Parku Narodowego. Otrzymała ona zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku i jest już niezaskarżalna. W dzielnicy Krzyże następna ferma fotowoltaiczna, 400 m od gniazda orlika krzykliwego i 150 m od żeremi bobrów dostała zezwolenie RDOŚ. Ani "Fundacja Dzika Polska", ani "Pracownia na rzecz Wszystkich Istot" nie kwapili się aby te inwestycje oprotestować. Nasze stowarzyszenie oprotestowało tą farmę jako potencjalnie szkodliwą dla środowiska i mimo zgody RDOŚ w Białymstoku Wójt Gminy Białowieża nie wyraził zgody na warunki zabudowy.
Mit nr 3 - Wiele domniemanych zastrzeżeń RROP w Białymstoku do dokumentacji PTOPP
Jak zauważa Fundacja Dzika Polska, już do wielu dokumentacji przygotowywanych wcześniej przez Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody z Hajnówki członkowie Regionalnej Rady Ochrony Przyrody w Białymstoku mieli wiele zastrzeżeń.
Chcielibyśmy wiedzieć, do jakich dokumentacji (prace drukowane, ekspertyzy, raporty środowiskowe) i jakie zastrzeżenia mieli członkowie Regionalnej Rady Ochrony Przyrody w Białymstoku? W cywilizowanym społeczeństwie zastrzeżenia kieruje się do adresata. Ile tu prawdy, kiedy w tym roku samych raportów środowiskowych wykonaliśmy trzy, a z tegorocznych posiedzeń rady RROP nie wynika, że poruszano kwestię naszych dokumentacji. Może istnieje inna tajna lista rady RROP?
To tak nie działa, droga Fundacjo (Dzika Polska). Ostatnio byłem zaproszony na szerokie zebranie (ok. 150 osób) Regionalnej Rady Ochrony Przyrody w Białymstoku w sprawie hotelu Orzechowskiego w Białowieży oraz projektu czynnej ochrony orlika krzykliwego w Puszczy Białowieskiej (który został przejęty przez PTOP na obszary puszcz Białowieskiej Knyszyńskiej i Augustowskiej). Tam omawiano wiele zagadnień i też zastrzeżeń, co jest oczywiste przy projektach przekraczających 9 mln zł i udziału kilku podmiotów. I z tego posiedzenia jest sprawozdanie
Jak to stwierdził w artykule inwestor, "to bicie piany". W kształtowaniu ochrony przyrody nie ma wszystkiego na "nie". Należy na podstawie posiadanej wiedzy, zwłaszcza ukierunkowanych badań, określić szkody, korzyści i rekompensaty. Przykładem niech będzie nasz raport środowiskowy dotyczący rewitalizacji linii kolejowej pomiędzy Hajnówką a Bielskiem Podlaskim. Firma wykonująca inwestycję (Torpol) otrzymała ponad 200 mln. zł na te prace pod warunkiem, że je wykona do końca roku (pieniądze m.in. unijne). Prace zaczynały się z początkiem wiosny a mieli oni prawomocną decyzję Burmistrza Miasta Hajnówki o zakazie wycinki drzew i krzewów w okresie lęgowym ptaków, czyli w okresie inwestycji. Inaczej mówiąc przepada 200 mln zł, a Hajnówka nie ma bardziej ekologicznego połączenia z Bielskiem Podlaskim. Nieprawda. Przeprowadzone w trybie pilnym inwentaryzacje przyrodnicze, określające potencjalne szkody w środowisku przyrodniczym. Zezwoliły one na dokończenie inwestycji w okresie lęgowym ptaków. Szkody; 12 gniazd ptaków wróblowatych które wycięto i strata lęgu myszołowa oddalonego od torowiska o 120 m. Nasi "ekolodzy" narobiliby tu rabanu. Prace były tak prowadzone, że przed przylotem (10 maja), większości gatunków ptaków, głównie słowika, że wycięto 6-cio metrowy pas po obu stronach torowiska zezwalający na wejście maszyn, a pozostały 30-cio metrowy pas został wycięty po okresie lęgowym ptaków. Oczywiście nadzór przyrodniczy prowadziło nasze stowarzyszenie, prowadząc dalsze prace ornitologiczne. Tą zasadę stosuje dzisiaj też RDOŚ z Białegostoku, nakładając na inwestora nadzór przyrodniczy, jak to miało miejsce przy fermie fotowoltaicznej "PV Białowieża".
W Puszczy Białowieskiej, w tym Polanie Białowieskiej wykonaliśmy wiele raportów środowiskowych (też w czasach, kiedy nie było jeszcze RDOŚ). Przykładowo podam jeden dotyczący przeprowadzenia linii wodociągowej i ściekowej; Budy - Teremiski - Pogorzelce - Białowieża (oczyszczalnia). Linia i przepompownie znajdowały się na granicy Białowieskiego Parku Narodowego. Trzeba było wyciąć kilka drzew, chociaż uratowano kilka dębów zmieniając kierunek planowanej linii.
Zero metrów od granic BPN, potencjalne szkody dla środowiska. Nikt o tym nie myślał, bo korzyści, też środowiskowe były większe. Nie chodzono już do wychodka (oczywiście nie wszyscy), nie wylewano ścieków na ogród i można było się wreszcie wykąpać jak człowiek. A jak zakazać, to ewidentna szkoda dla środowiska (zanieczyszczenie gleb i wód powierzchniowych) i powrót do XVIII w. - może o to chodzi?
Dzisiaj, m.in. dzięki naszej ekspertyzie i decyzjach tego samego wójta - Alberta Litwinowicza "Pracownia na rzecz Wszystkich Istot" z Teremisek nie musi "załatwiać się do wiadra".
Tu przejdziemy do godnego adwersarza - prof. Rafała Kowalczyka, dyrektora Insytutu Biologii Ssaków IPN w Białowieży
Odnoszę wrażenie, że podsunięto dla pana profesora opinię i dla dobra przyrody ją podpisał. Chciałem przypomnieć, że jeszcze za czasów ZBS PAN, profesorów Zdzisława Pucka, Jana Wójcika współpracowałem z dr Andrzejem Ruprechtem i korzystałem z jednej z najlepszych bibliotek zakładu. Z Heniem Okarmą chodziłem na wilki, jak zaczął pracę w ZBS-ie. Nawet miałem tam referacik o sowach Puszczy Białowieskiej - czyli odległe czasy. Niestety prof. Pucek i dr. Ruprecht już nie żyją. Także w tym roku w Boliwi zmarł Andrzej Szwagrzak, publikujący z dr. Ruprechtem.
Tymczasem w swojej opinii dyrektor Instytutu Biologii Ssaków IPN w Białowieży prof. Rafał Kowalczyk stwierdził: "Raport Oddziaływania na środowisko analizowanej inwestycji został przygotowany praktycznie z całkowitym pominięciem ssaków, jako istotnej grupy rzadkich i chronionych gatunków zwierząt, które na terenie planowanej inwestycji występują regularnie. Nie wykonano żadnych liczeń zgodnych z wymogami metodycznymi, w ogóle nie prowadzono, jak wynika z Raportu, żadnych regularnych obserwacji ssaków na terenie inwestycji i na obszarach sąsiednich, na które inwestycja będzie znacząco oddziaływać".
Zauważył: "Autorzy nie wykorzystali tropień zimowych, fotopułapek, czy detektorów ultradźwiękowych pozwalających choćby ogólnie opisać zespół ssaków badanego terenu. Jako źródło oceny bogactwa gatunkowego ssaków na tym terenie autorzy raportu cytują "wywiad przeprowadzony z miejscowymi rolnikami", w konsekwencji opis bogactwa gatunkowego ssaków na terenie planowanej inwestycji został ograniczony do kilku zaledwie zdań i jest niezgodny ze stanem rzeczywistym".Mit nr 4 - Wnioski niezgodne z rzeczywistościa
Obawiam się, że pan profesor nie czytał naszego raportu środowiskowego. Zgodnie z art. 66 ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (Dz. U. nr 199 z 2008 r., poz. 1227, z późn. zm.) raport ma przedstawiać stan przyrody w granicach inwestycji. Obszar powierzchni badawczej to 60 ha, zaś obszar inwestycji, to 2 ha. I praktycznie mówimy tu o stanie rzeczywistym na powierzchni 2 ha, a nie całej Polany Białowieskiej (1300 ha). Powierzchnia 60 ha została wyznaczona dla ptaków, bowiem są takie założenia metodyczne.
Więc w tym aspekcie trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniami naszego raportu, że nie było tam wilków, żubrów, rysi i bobrów, chociaż piszemy, że na Polanie Białowieskiej spotyka się wilki, żubry, bobry - nie na 2 ha obszarze inwestycji będącego jedynie gruntem ornym. Stwierdzam więc, że opis ssaków w naszym raporcie jest zgodny z rzeczywistością - przecież nonsensem byłoby liczyć tam norniki o których nie pisaliśmy.
Mit nr 5 - Wilki i żubry na obszarze inwestycji - dyskwalifikacja wniosków raportu
Prof. Kowalczyk zwraca uwagę, że z wieloletnich obserwacji i badań realizowanych w Instytucie Biologii Ssaków PAN w Białowieży, wynika, że teren Polany Białowieskiej, w tym również obszar planowanej inwestycji i tereny bezpośrednio do niego przyległe, są intensywnie użytkowane przez wiele gatunków ssaków, w tym gatunki rzadkie i wrażliwe na antropopresję (działania człowieka majce wpływ na ochronę środowiska). Zaznacza: "Przede wszystkim, na łąkach, na których miałaby być zlokalizowana inwestycja, są regularnie obserwowane grupy żubrów, które w tym miejscu żerują, szczególnie często w okresie zimowym. Być może autorzy Raportu nie stwierdzili regularnego przebywania żerujących zwierząt na badanym terenie, ponieważ ograniczyli obserwacje do okresu wiosenno-letniego, gdy żubry znacznie częściej przebywają w lesie niż na terenach otwartych. Jest więc to błąd metodyczny dyskwalifikujący wnioski Raportu dotyczące ssaków". Zauważa także: "Poza żubrami na terenie Polany Białowieskiej regularnie stwierdzane są wilki, które ten teren często patrolują i polują tu na jelenie i inne ssaki kopytne wychodzące z terenu Parku Narodowego. Stwierdzenia wilków dotyczą bezpośrednich obserwacji zwierząt, ale także licznych tropów, najlepiej widocznych na śniegu - autorzy Raportu nie prowadzili jednak tropień zimowych, stąd dochodzą do błędnego wniosku pisząc: "Nie stwierdzono ich [wilków] tropów w okolicy ulicy Żubrowej i Kamiennego Bagna". Jest to stwierdzenie całkowicie niezgodne z rzeczywistością, gdyż pracownicy IBS PAN regularnie odwiedzają obszary łąkowe sąsiadujące z tymi ulicami i często stwierdzają świeże ślady bytności wilków".
Jak by nie było, niegrzecznością jest zarzucać dla człowieka nieprawdę. Profesor jest specjalistą w swojej dziedzinie, a ja jestem już specjalistą na tych 2 hektarach. Proszę spojrzeć na powyższe zdjęcie. Czy to matecznik żubrów i wilków. Nie to tylko orne pole. Dla fachowca, jakim jest niewątpliwie pan profesor, wystarczy stwierdzić, że poza osiadłym nornikiem i to w okresie gradacji - teren ten nie jest matecznikiem żubra i wilka.
Czas powiedzieć o metodyce tworzenia raportów. Raport ma odpowiedzieć m.in na proste pytanie; czy zezwolić na inwestycję? Szukamy więc odpowiedzi angażując specjalistów (zoolodzy, ornitolodzy, botanicy i czasami ichtiolodzy). Nie będzie to rozprawa naukowa, lecz rzetelne, staroświeckie inwentaryzacje na podstawie których wyciąga się wnioski. Jeżeli już mamy dyskutować, proszę podać kontrargumenty badawcze. Ja i nasi koledzy chodzą po Polanie Białowieskiej od roku 1978, Zenon Lewartowski (ornitolog) od roku 1972. Wilki tu są wielką rzadkością. Pan profesor dobrze wie, że stacjonarne watahy wilków są oddalone od Białowieży o kilkanaście kilometrów - w kierunku Bud i południowej części Masiewa.
Jeszcze za czasów zmarłego - prof. Falińskiego (u którego byłem zwykłym pracownikiem), z artystą fotografikiem, Hereźniakiem szukaliśmy kilka dni wilków - nic. Informacje naszych białowieskich tubylców (do których się zaliczam - "urodziłem w Białowieży dwoje dzieci") oraz moje obserwacje prawie z połowy wieku mówią, że wilki są tu wielką rzadkością. Ku woli ścisłości spotykałem prawie zawsze młode basiory. Prowadziłem przez dekady badania w Puszczy Białowieskiej. Prowadziłem też badania na terenie Białowieskiego Parku Narodowego, gdzie powierzchnia badawcza styka się z Polaną Białowieską. Badania rozpoczynały się w lutym. I w przeciągu tysięcy nocnych godzin (dla kilku osób) nie stwierdzono "wycia czy skomlenia" wilków dochodzące z Polany Białowieskiej. Tak więc będę wdzięczny za użyczenie udokumentowanych obserwacji wilka z Polany Białowieskiej. Niestety, nawet strażnicy parku narodowego mylili tropy wilka na ul. Żubrowej od tropów psa Janka Walencika, który prawie codziennie (godz. 7:00) przemierzał tą trasę z psem rowerkiem, co uchwyciła moja fotopułapka (na zdjęciu obok)
Nie trzeba tu profesora, aby dopatrzyć się biotopów wilka i różnych kopytnych, ten biotop jest na północ na prezentowanym zdjęciu. Kopytne są tam prawie codzienne rano i o zmierzchu - czy planowana inwestycja na 2 ha pozbawi ich tego biotopu?
Na koniec należy tu dodać, że ornitolog wykonujący liczenia na powierzchni próbnej nic nie wiedział o planowanej inwestycji i nie znał jej lokalizacji. Jest to jeden z warunków, który uniemożliwia manipulowanie zebranymi danymi. Nie stwierdził też obecności wilków i żubrów.
Reasumując argumenty o żubrach i wilkach są mało poważne, biorąc pod uwagę ich biotopy, a na pewno nie naukowe. A jeżeli się mylę, to żubry na polany - trochę sobie postrzelają. A jest ich trochę za dużo, o ile pamiętam to tego roku to ponad 700 osobników. I będzie jak z drzewami - wycinamy stare dęby i lipy bo zagrażają człowiekowi. I tu znowu - puszcza nie jest ostoją człowieka.
Mit nr 6 - Wilki i żubry na obszarze inwestycji - dyskwalifikacja wniosków raportu
Polany osadnicze Puszczy Białowieskiej dla dzikich zwierząt, czy ludzi?
Odpowiedź sama się narzuca. A może wprowadzić restrykcje proekologiczne? na przykładzie Chin, gdzie w Szanghaju za rejestrację samochodu trzeba zapłacić 2 tys. euro, a dla firm 4 tys. euro, co przyczyniło się znacząco do ograniczenia emisji spalin i hałasu? Będąc w zespole "Natura 2000", kiedy opracowywany był standardowy formularz PLC 200004 Puszcza Białowieska, byłem zwolennikiem wyłączenia polan osadniczych Puszczy Białowieskiej z obszaru "Natura 2000" i wprowadzeniem finansowych mechanizmów ochrony przyrody, tak aby w interesie mieszkańców była ochrona ich gruntów. Wiedziałem już wtedy jakie będą skutki objęcia tą formą ochrony przyrody puszczańskich miejscowości. Żubry i tak sobie zimą chadzają po polanach, a wrogów ochrony przyrody przybyło. Nie ma co się dziwić, jeżeli konstytucyjne prawa do własności są zabierane lokalną decyzją RDOŚ (PZO).
Metodyka raportu środowiskowego skupia się na gatunkach fauny i flory na obszarze planowanej inwestycji. I gatunki te, poza orlikiem krzykliwym, mają tam występować fizycznie a nie przechodzić. Następnie skupiono się na gatunkach naturowych, czyli rzadkich i znajdujących się na liście UE. Gatunki te są wymienione w formularzu PLC 200004 Puszcza Białowieska. Miejsce żubrów, a tym bardziej wilków, to Puszcza, nie polany osadnicze. Obserwacja zimą żubrów na polanach to ciekawostka przyrodnicza dla turystów, natomiast mało kto wie, że niektóre osobniki muszą zostać zlikwidowane (likwidacja = odstrzał). Ogrodzenie Białowieskiego Parku Narodowego nie jest dla turystów a dla zwierząt. Tak więc argumenty z żubrem i wilkiem są tu bezzasadne i szkodzą tym dzikim zwierzętom.
Polana Białowieska nie jest miejscem rozrodu i żerowania dzikich zwierząt, których naturalnym miejscem jest Puszcza Białowieska. Tak wilki jak i żubry są zagrożeniem dla mieszkańców
co przedstawiłem w tym artykule.
Mit nr 7 - Fotopułapki i dedektory przedstawiające stan rzeczywisty
Autorzy nie wykorzystali tropień zimowych, fotopułapek, czy detektorów ultradźwiękowych pozwalających choćby ogólnie opisać zespół ssaków badanego terenu. Jako źródło oceny bogactwa gatunkowego ssaków na tym terenie autorzy raportu cytują "wywiad przeprowadzony z miejscowymi rolnikami", w konsekwencji opis bogactwa gatunkowego ssaków na terenie planowanej inwestycji został ograniczony do kilku zaledwie zdań i jest niezgodny ze stanem rzeczywistym".
Stan rzeczywisty został przedstawiony na podstawie obserwacji terenowych autorów raportu środowiskowego. Na tym polu notowano tropy zwierząt (sarna, jeleń dzik). Jedynym stałym gatunkiem był bocian biały, który się z nami zaprzyjaźnił konsumując przywiezione małe rybki od wędkarzy. Do tego grona zaliczamy też chorego lisa który jadł naszą kiełbasę (to nieetyczne karmienie dzikich zwierząt, tak jak żubrów przez BPN). Z żubrami i wilkami nie przyjaźniliśmy się bo ich tam nie było.
A tak już technicznie - gdzie te fotopułapki postawić? Po godzinie już by ich tam nie było. Co innego nasza duża fotopułapka (dosłownie) pokazana na zdjęciu wyżej. Jak wychodziliśmy zostawialiśmy włączoną kamerę samochodową (działa jak fotopułapka). Ukazała nam kto i kiedy przechodził ul. Żubrową - no i naszego bociana białego.
Mit nr 8 - Zanieczyszczenie światłem i hałasem
Zanieczyszczenie światłem i hałasem
IBS IPN "za zdecydowanie niezgodne ze stanem faktycznym" uznaje przedstawione w raporcie prognozy odnośnie oddziaływania przedsięwzięcia na etapach jego budowy i eksploatacji na ssaki. W opinii podpisanej przez prof. Kowalczyka czytamy: "Autorzy Raportu dla wszystkich tych etapów prognozują "brak oddziaływania" lub "brak negatywnego oddziaływania". Tymczasem aktualna wiedza z zakresu ekologii i ochrony ssaków wskazuje, że na wszystkich etapach realizacja przedsięwzięcia może znacząco negatywnie oddziaływać na ssaki użytkujące teren planowej inwestycji jak również tereny przyległe". Wyliczono w opinii m.in. budowę utwardzonej drogi, placu manewrowego, fundamentów konstrukcyjnych pod moduły fotowoltaiczne, budynku z transformatorem oraz ogrodzenia terenu w sposób bezpośredni ograniczy powierzchnię wykorzystywaną przez szereg gatunków ssaków do żerowania i przemieszczania się".
Jeszcze raz zwracam uwagę, że prognoza nie dotyczy nornicy rudej i norników, lecz gatunków naturowych ujętych w liście "Natura 2000". Pominięto ten aspekt w ekspertyzie bowiem wg autorów nie miało to znaczenia dla grupy ssaków naturowych tam nie występujących. Natomiast należy się zgodzić z panem profesorem, że pominięto zanieczyszczenie światłem. Nie wyjaśniono, że przyjęte technologie ograniczają emisję światła. A także instalacja nie znajduje się na trasie stałych przelotu ptaków. Stwierdzone gatunki naturowe (gąsiorek i derkacz) obok planowanej inwestycji w zasadzie nie będą narażone na refleksy świetlne ze względu na ich odległość i sposób żerowania. Dodać należy że planowana inwestycja będzie realizowana poza okresem lęgowym ptaków. Sam hałas to transport paneli mniejszy niż praca okolicznych ciągników.
Mit nr 9 - Turystyka
"Zabudowa terenu bezpośrednio sąsiadującego z Obszarem Ochrony Ścisłej BPN pogorszy walory krajobrazowe oraz ujemnie wpłynie na atrakcyjność turystyczną terenu, który jest miejscem obserwacji żubrów, orlików krzykliwych i wielu innych gatunków przez odwiedzających Puszczę. Turystyka jest najważniejszą gałęzią dochodu miejscowej społeczności i każda lokalizacja infrastruktury o charakterze przemysłowym będzie wpływać negatywnie na postrzeganie regionu przez odwiedzających Puszczę, a tym samym obniży jej walory turystyczne. Inwestycje takie jak planowa farma fotowoltaiczna nie powinny być lokalizowane na obszarze Puszczy Białowieskiej ze względu na unikatowość przyrodniczą tego obszaru i wysokie walory turystyczne".
Tu oczywiście trzeba przyznać częściową rację. Jednak autorzy raportu wynegocjowali wysokość modułów na 3 metry, nie na 5 m jak zakłada projekt. Miejsce inwestycji jest poza obszarem turystyki. Nie ma tu żubrów i orlików krzykliwych do obserwacji. Stare i znane stanowisko orlika krzykliwego jest przy bramie do Białowieskiego Parku Narodowego i jego okolic, a turystyczne obserwacje żubrów - Rezerwat Pokazowy Żubrów. Jak wynika z informacji inwestora, działka i tak zostanie ogrodzona siatką na co nie trzeba zezwoleń.
Sprawa nr 10 - Decyzja Wójta Gminy Białowieży - w trybie pilnym dla pani posłanki
Zaniepokojenie budową tej farmy wyraziła już posłanka partii Polska 2050 Hanna Gill-Piątek. W wystosowanym do wójta Białowieży w trybie pilnym piśmie domaga się wyjaśnień dotyczących toczącego się postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Pyta m.in. o przyczyny, jakie zdecydowały, że zainteresowane strony otrzymały tylko trzy dni na wypowiedzenie się co do całości zgromadzonego materiału oraz czy Andrzej Kaczanowski rzeczywiście wyłączył się z prowadzonego postępowania (na jakim etapie; posłanka prosi o przedstawienie stosownych dokumentów).
Odpowiadam pani posłance, że w sprawie tej inwestycji konsultowałem się z pracownikami Urzędu Gminy Białowieża, nie zaś z inwestorem (Andrzejem Kaczanowskim). Jak mi wiadomo, Wójt Gminy Białowieży wyda jeszcze w tym roku negatywną decyzję. Wiem o tym nie od wójta, ale od obowiązującego prawa, chociaż wójt jest tak samo jak ja - białowieskim.
Chciałem zwrócić uwagę dla wszystkich stron postępowania oraz pani posłanki na poniższą decyzję RDOŚ w Białymstoku, która według naszej wiedzy jest szkodliwa dla przyrody Polany Białowieskiej. Zlokalizowana jest na granicy cieku Kliniczówka (prawo mówi 100 m) jest oddalona o 400 m od gniazda orlika krzykliwego i w obszarze występowania gatunków naturowych - derkacza i gąsiorka. Decyzję tą oprotestowaliśmy na etapie lokalnym. Inne stowarzyszenia pominęły ją milczeniem, w tym strony tego postępowania.
I dlaczego dla jednej inwestycji jest wymagany raport środowiskowy, a dla bliźniaczo podobnej już nie. Farma przy ul. Żubrowej jest realizowana przez białowieską rodzinę rolników, natomiast ta oprotestowana przez Jana Kunę, (PTHU Marten, Koszele/Orla).
Ostatnia sprawa - uwagi RDOŚ do autorów raportu środowiskowego
Raport został opracowany przez trzy organizacje; Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody (Hajnówka), Centrum Badań i Ochrony Ptaków (Białowieża) i Stację Przyrodniczą NAREW (Białystok).
Pomijając zawiłości postępowania administracyjnego, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku nakazała sporządzić raport środowiskowy. Raport został wykonany. RDOŚ wydał negatywną decyzję podając swoje argumenty. Od decyzji nie można się odwołać. Autorzy raportu nie mogli ustosunkować się do uwag, bowiem nie zostali poinformowani przez RDOŚ. Mówiąc inaczej decyzja zapadła zaocznie. Jest to poważne uchybienie otwierające drogę sądową. A ponieważ inwestycja została zakwalifikowana jako cel publiczny, strony będą wyłączone, a dopuszczeni jedynie biegli. Oto nasza odpowiedź na zrzuty RDOŚ. Ramka - tekst RDOŚ, zółty - nasza odpowiedź
Na koniec powróćmy do opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku, a mianowicie;
To jakaś nowość - RDOŚ żąda wieloletnich badań nad niewielką inwestycją, gdzie niedawno zlecił wykonanie raportu środowiskowego dla drewnianego garażu na zabudowanej działce inwestora.
Badania niewystarczające i obarczone błędem?. Zalecone metody liczeń orlika krzykliwego na punkcie (obszar objęty wzrokiem/lornetką/lunetą)to 2 x po 3 godziny. My tą normę przekroczyliśmy nie raz nie dwa a 50-krotnie (sic)
Zarzuca się też, że terminy badań były wykonane od maja, nie zaś od kwietnia. Tak się składa, że orliki na wschód kraju przylatują nieco później, co wykazują nasze wieloletnie dane. Dane te zostały potwierdzone liczeniami z roku 2021, gdzie na powierzchni ok. 100 ha w miesiącach kwietniu i maju nie stwierdzono żadnego orlika, mimo przeprowadzonych 10 kontroli. Jeżeli już stwierdzamy orliki pod koniec kwietnia, to najprawdopodobniej ptaki przelotne. W Puszczy Białowieskiej przystępują do lęgów z początkiem maja. Od tej pory samce orlika wskazują na gniazda znosząc samicy pokarm. Najbardziej są aktywne po wykluciu młodych. I tak czerwiec jest ich największą aktywnością, bowiem oba ptaki karmią młode.
Więc wzięliśmy te nasze "niedoskonałości do serca"i powtórzyliśmy liczenia w następnym roku - od kwietnia do września podając zamiast terminów liczeń - kalendarz liczeń. Oczywiście jest to dziwoląg, bowiem w publikacjach naukowych podajemy przedział czasowy badań oraz dodatkowo liczbę poświęconego czasu na te liczenia. I tu RDOŚ mógł mieć zastrzeżenia, że nasza ilość godzin obserwacji została "przemnożona" przez 2 lub 3 obserwatorów na różnych stanowiskach, bowiem musielibyśmy opracować specjalny dodatek do metod badawczych
Argument dotyczący liczeń orlika w czasie niskiej aktywności orlika (czytaj warunków atmosferycznych) jest po prostu głupi
- żaden obserwator w czasie deszczu i wiatru nie będzie prowadził liczeń. My wybieraliśmy godzinny ranne i wczesno-popołudniowe w bezwietrzne i pogodne dni. W godzinach przedpołudniowych orliki wstępują w tzw. kominy powietrzne, gdzie są widoczne z dużych odległości.
Ostatni argument, planowana inwestycja to niemal miejsce rozrodu dla żubrów i wilków, które winno być ściśle chronione. A jest to zwykłe pole (monokultura)jak widać na zamieszczonym wyżej zdjęciu. Tak więc obok zamieszczam rycinę, która obrazuje preferencje żerowiskowe orlika z" Krajowego programu ochrony orlika krzykliwego".
Na koniec zamieszczam oryginalną mapę z liczeń orlika zawodowego ornitologa - Zenona Lewartowskiego z Centrum Badań i Ochrony Ptaków (Białowieża).
Prawa niezastrzeżone - cytujcie autorów i naszą stronę www.bialowieza.org Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody 1997-2025