Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody
- monitorujemy i chronimy ojczystą przyrodę
.
17-200 Hajnówka, ul. Białowieska 5A, tel. 516 5656 81 KRS 0000165666 NIP 5432038839 REGON 052209722
Projekt dla miasta Hajnówki "Dbamy o drzewa 3" - inicjatywy społeczne
Cele małego projektu
Zwiększenie różnorodności zieleni miejskiej.
Zróżnicowanie przestrzeni publicznej poprzez mozaikę środowisk
Kształtowanie dobrych nawyków ekologicznych u dzieci.
Propagowanie projektu w innych miejscowościach.
Rozwinięcie projektu na krzewy i drzewa.
Przekonanie włodarzy miasta do ekologicznego zarządzania zielenią.
Realizowany projekt ma za zadanie zrównoważenie pielęgnacji roślinności zielnej do jej rzeczywistego potencjału, tak biologicznego, jak estetycznego. Dotyczyć ma głównie pielęgnacji obszarów zielonych w miastach i osadach w ten sposób aby ograniczyć koszenie traw i pozostawiając enklawy "dzikiej" roślinności zielnej.
Drugim aspektem małego projektu jest urozmaicenie skwerów i parków w kilka gatunków rodzimych grzybów poprzez zaszczepienie ich grzybni. Jest to całkiem fajny element edukacji ekologicznej dla dzieci - bo przecież mało kto "sadził grzyby". Z wielu badań wynika, że takie zajęcia w terenie najbardziej są zapamiętywanie przez dzieci i dalej kształtujące ich osobowość w sferze psychologicznej - oczywiście w dobrym znaczeniu.
Burmistrz miasta Hajnówki poddał też następny pomysł - obsadzenie bluszczem szpetnej wieży ciśnień w mieście. Jest to oczywiście sposób na ukrycie szpetnych elementów architektury, lecz także stworzenie nowego ekosystemu dla roślin i zwierząt
Co napisała Joanna Nikodemska w "Fokusie"
Siedzę więc w domu przy szczelnie zamkniętych oknach. Nie jestem odosobniona - na osiedlowych forach jedni narzekają na hałasujące od świtu kosiarki, inni - że trawa odrasta i nikt z tym nic nie robi. Ci drudzy nie wskazują przy tym prawie żadnych argumentów - poza estetycznymi - które przemawiałyby za koszeniem."
Natomiast szkód, które w ten sposób się wyrządza, jest sporo. Po pierwsze razem z trawą pozbywamy się tzw. chwastów, czyli roślin, które uważamy za niepożądane. Jesteśmy na najlepszej drodze do zniszczenia swojej różnorodności biologicznej, tak jak zrobiły to inne metropolie w Europie - uważa dr Piotr Mędrzycki z Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania. Gdy brytyjska organizacja Livingroofs zakładała zielone dachy w Londynie, liczyła, że rodzime rośliny szybko wysieją się same. Niestety, tak się nie stało, ponieważ było już za mało gatunków.
Po drugie obecność w naszych ogrodach roślin zza płotu zapewnia wędrówki zwierząt, które rozsiewają i zapylają kwiaty. Owady z kolei przyciągają ptaki - nie trzeba więc stosować oprysków, bo szkodniki są zwalczane w sposób naturalny. Odpada też częste podlewanie- krótko koszony trawnik potrzebuje więcej wody, podczas gdy na przykład łoboda tatarska podczas suszy odżywa, tworząc zielone kobierce. Zamieniając trawnik w łąkę, oszczędzamy więc czas i pieniądze, możemy napawać się pięknem i zapachem kwiatów oraz ciszą - wystarczy ją kosić dwa razy w roku!
Łąka kwietna jest jednym z najprostszych sposobów na wprowadzenie natury do ogrodu. I wcale nie zawsze trzeba czegokolwiek wysiewać. Można po prostu pozwolić rosnąć temu, co samo wyrasta, można trawnik kosić trochę rzadziej i już zyska na tym przyroda - mówi dr hab. Łukasz Łuczaj, prof. Instytutu Biotechnologii Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Po trzecie zachwaszczone trawniki lepiej wyłapują pyły i tłumią hałasy. Naszym uszom szkodzą jednak przede wszystkim kosiarki, podobnie jak dmuchawy, którymi usuwa się skoszoną trawę (a jesienią liście), wzbijając przy tym pył i kurz oraz emitując sporo spalin. By uciec od hałasu i zanieczyszczeń, coraz więcej osób przenosi się na przedmieścia, inni wyjeżdżają na działkę. I wpadają z deszczu pod rynnę, bo w cichej okolicy hałas urządzeń ogrodniczych jeszcze bardziej daje się we znaki.
Dalej autorka pisze Jestem w stanie zrozumieć koszenie trawy na boiskach, w miejscach piknikowych czy w ogródkach, po których biegają dzieci, ale w pozostałych przypadkach - jest dla mnie głupotą. W naturze trawniki nie występują".
Dodać należy, że zwiększana jest liczebność i różnorodność owadów - w tym niestety kleszczów, ale to inny temat. Na jednym okazie wełnicy (patrz zdjęcia na stronie głównej) naliczyliśmy 14 trzmieli.
Następnie, dosiewając do trawników nasiona tzw. "kwiecistych łąk" możemy roślinność wzbogacić o dalsze 40 gatunków kwiatów, jak obiecuje producent nasion. Jest to także poza "sianiem grzybów", jeden z elementów projektu "Bioróżnorodność w mieście".
Takie łąki już istnieją
Kwietna łąka pojawiła się na obwodnicy, przy skrzyżowaniu ulicy Podkarpackiej z Grodzką. Na niewielkiej powierzchni, około 30 m2, dwa miesiące temu wysiano mieszankę wielobarwnych roślin zarówno jednorocznych jak i wieloletnich. Teraz mieszkańcy cieszą oczy feerią kolorów i zapachów. To nie jest pierwsza taka łąka w Krośnie. W 2005 miasto udostępniło rondo Niezapominajki botanikowi Łukaszowi Łuczajowi, który zasiał tam polne kwiaty. - Była to druga po Warszawie taka łąka w Polsce, ale pierwsza wysiana na miejskim rondzie - mówi pan Łukasz.
Kwietne łąki znajdują się również w Krakowie, Białymstoku, Warszawie, czy Katowicach. Są także popularne w Europie, np. w angielskim mieście Rotherham. Łąki mogą powstawać w parkach, wzdłuż dróg i na środkowych pasach, na osiedlach lub torach. Są mieszanką jednorocznych i wieloletnich gatunków. Znajdziemy wśród nich: bazylię, chaber, goździk, len, łubin, mak, nagietek, czy złocień. Są siedliskiem znacznie większej ilości owadów niż trawnik. - W wielu miejscach nie ma potrzeby zakładania łąki kwietnej, bo nasiona wielu roślin są już w glebie - mówi pan Łukasz. - Wystarczy tylko ograniczyć koszenie do maksymalnie trzech razy w roku, tak jak zrobiły to Warszawa, Wrocław i Łódź.
Botanik zwraca uwagę, że kiedyś w Krośnie rosło wiele pięknych dzikich kwiatów, które wyginęły przez częstość koszenia. - Na przykład na obwodnicy w Turaszówce między pasami kwitły dawniej bodziszki łąkowe i pasternak. Wróciłyby na to miejsce, gdyby kosić je raz lub dwa razy w roku - podaje przykłady pan Łukasz. - Dawniej wiosną stary cmentarz był porośnięty niezapominajką leśną i kokoryczą pełną. Niestety jakieś 10 lat temu przyśpieszono pierwsze koszenie, które powinno być w połowie czerwca. Pierwszy z gatunków wyginął, zaś drugiego jest już mało.
Łąka kwietna jest łatwa w utrzymaniu. Problemem może być tylko jej wysokość. Gdy jest za wysoka, trzeba ją kosić traktorem, kosą lub wykaszarką. Łukasz Łuczaj dostrzega same zalety w kwietnych łąkach. - Więcej natury, więcej gatunków, więcej piękna, więcej kolorów. Niektórzy podnoszą to, że łąka to więcej alergii i kleszczy. Ale alergie są powodowane także przez pyłek nanoszony z okolicznych podmiejskich terenów. Jest to więc mit. A kleszcze? Są także w parkach i na krzewach. Nikt nikomu nie każe kłaść się na łące! W miastach kleszczy zresztą jest i tak dużo mniej. W Internecie pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy pod postami dotyczącymi łąki kwietnej na krośnieńskiej obwodnicy. - Jedni, w tym ja, są zachwyceni, inni narzekają - mówi pan Łukasz. - Szczególnie, że na prowincji króluje teraz kult wystrzyżonej trawy. Cierpi na tym przyroda, bo trawnik to bardzo ubogie w gatunki siedlisko.
Tekst zaczerpnięto z portalu Krosno24.pl
Hajnowska łąka przed i po koszeniu
Łąka pomiędzy torami a ul. Białowieską w Hajnówce. Niżej zamieszczone zdjęcia to ta sama łąka, lecz naprzeciwko stacji paliw "Lotos". A to fragmenty tej samej łąki naprzeciw stacji paliw "Lotos".Tak wygląda niekoszona łąka przy ul. Białowieskiej
A tu w trakcie "prac porządkowych". Na końcu łąki widoczna jeszcze kępa nieskoszonej roślinności
A wyniki tego małego projektu?
Wydawać się mogło, że posianie małego kawałka kwietniej łąki i pokazanie jak ona wygląda to już wszystko. Nieprawda, największym osiągnięciem tego projektu było przekonanie włodaży miasta Hajnówki do kwietnych łąk, co przełożyło się na praktykę. Miasto nie zasiało nowych łąk kwietnych, lecz na części terenów zielonych zaniechano koszenia wiosną i latem. Wykaszanie zaczęło się późną jesienią. W przypadku łąki przy ul. Białoweskiej wykoszono jedynie pas bezpieczeństwa przy ruchliwej ulicy.
I za to należą się podziękowania dla włodaży miasta Hajnówki, zwłaszcza dla "atakowanego" przez nas burmistrza. Niekoszone łąki stały się żerowiskiem wielu chronionych gatunków owadów. Czas pomyśleć o budowie "domków" dla owadów, zwłaszcza dla coraz rzadszych trzmieli, które tam występują pospolicie. Miejmy nadzieję, że peryferyjne tereny zielone nie będą już wykaszane do jesieni.
A tu fotki z zasianej przez nas kwietnej łąki w Hajnówce.
I zdarzył się prawie Cud. Rozmowy z panem burmistrzem i być może internetowe naciski pomogły. Na osiedlach golimy do ziemi, enklawy poza osiedlami pozostawiamy przyrodzie. A ku radości wiernych posadziliśmy kawałki kwietnych łąk. Niech dziatwa popatrzy i zadyceduje. Jest to sprawdzona metoda. Jeszcze tak niedawno, wieszaliśmy krzyże na starych drzewach w Puszczy Białowieskiej, poświęcone przez naszego baciuszkę Sergiusza (mojego starego przyjaciela, chociaż ja bnarachło). Nikt z pilarzy nie odważył się ścinać tych drzew, nawet nadleśnictwo. A to podpowiedziała mi Ewka Szciesiul - orędowniczka naszej natury.
Prawa niezastrzeżone - cytujcie autorów i naszą stronę www.bialowieza.org Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody 1997-2025