Białowieżanie Białowieży - Białowieża Białowieżanom
Autorzy: Artur Domaszewicz, PTOPP Sławomir Dowbysz, przedsiębiorca - publikacja 25 czerwca 2023 r.
Zakazana turystyka w Białowieży
A co w Białowieży?
Przez cały okres obowiązywania zakazu przebywania w strefie przygranicznej, zamknięta była też "Gospoda pod żubrem" w Białowieży. W piątek wszystko jest tu świeże. Od chłodniku z ziemniakami, przez pierogi, po dania z dziczyzną.
— To dla nas duże zaskoczenie, bo myśleliśmy, że to się nie uda. Nasi stali klienci dopytywali się od kilku tygodni i mówiliśmy im i pracownikom, że pewnie się nie otworzymy — mówi Andrzej Dowbysz.
Od lat z rodziną prowadzi w Białowieży. Zmobilizowali się wszyscy i gospoda otworzyła się na turystów. Przed wejściem pod parasolami widać kilkudziesięciu przejezdnych. To wycieczka seniorów z Wielkopolski. Bazę noclegową znaleźli w okolicznej wsi Lewkowo, w gm. Narewka, która nie była objęta zakazem przebywania. W przedostatnim dniu urlopu udało się im odwiedzić Białowieżę. Niektórzy są tu pierwszy raz.
A nocują w 125 kontenerach tuż obok gospody, obok stolików pod parasolami, straganów z maskotkami żubra i jeszcze nielicznych budek z lodami co widać na naszych zdjęciach satelitarnych. Daje to co najmniej 500 osób, bo każdy kontener to cztery łóżka. Starsi pamiętają poligony, gdzie zimą spali w nieogrzewanych namiotyach. My żołnierzy widzimy, jak grupkami przechadzają się między dwoma miejscami skoszarowania, rozdzielonymi kawałkiem parkingu przy wejściu do Białowieskiego Parku Narodowego od strony stawów. Tutejsi mówią, że ludzie w Polsce może jeszcze nie wiedzą, że Puszcza stoi otworem i zapraszają do siebie z jeszcze większą ofertą.
Mimo wszystko jest to problem. Zaczynają się ferie. Przed cowidem i wojskiem na największy parking w Białowieży potrafiło przyjechać tu dziennie 20 autokarów, zazwyczaj chwilowo. Młodzież z parkingu udawała się kładką przez rz. Narewkę do Muzeum Przyrodniczego i wyjeżdżała dalej do Rezerwatu Pokazowego Żubrów oraz na Starą Białowieżę. Niestety dzisiaj nie wjedzie tu żadny autobus, a wjazd samochodem osobowym formalnie wymaga zgody oficera dyżurującego. Następną kwestią jest hałas powodowany przez agregaty prądotwórcze. Zastanawiający jest fakt lokalizacji tych głośnych agregatów obok miejsc spożywania posiłków przez turystów. A przecież można te agregaty postawić z dugiej, zachodniej, strony obozowiska wojskowych. Turyści odwiedzający Białowieżę liczą też na ciszę i spokój, a mają kilkanaście metrów od siebie pracujące silniki agregatów na tą ciszę nie ma co liczyć. Ta sytuacja przekłada się na dochody mieszkańców Białowieży, którzy tu mają swoje stragany i restouracje.
Wczoraj (23 czerwca 2023) w ramach rutynowej kontroli (ochrona środowiska) odnotowaliśmy 6 autokarów na wąskich uliczkach Białowieży - na ul. Nowej, na Tropince, na Pałacowej a nawet na ul. Sarniej. Po prostu w Białowieży dzisiaj nie ma parkingu dla autobusów. A ten koło poczty, to jedynie 2-3 miejsca. Z punktu widzenia bezpieczeństwa, to już tragedia. Po pierwsze wymijanie tych autobusów na wąskich białowieskich drogach, po drugie - najważniejsze - wychodzące osoby/dzieci/młodzież z tych autobusów w każdej chwili mogą wpaść pod koła przejeżdżających samochodów. Nikt, albo prawie nikt nie zwalnia do 10 km/godz. jeżeli dozwolone jest 50 km/godz. Z początkiem lata doszedł następny problem - zamknięto kładkę (mostek) gdzie przeważająca większość turystów udawała się do Muzeum Przyrodniczego oraz do Białowieskiego Parku Narodowego. Oczywiście to kuriozum - zamknięcie kładki w środku sezonu turystycznego. A kładką tą dziennie przechodziły setki turystów. Nawet zamknięto PTTK, miejsce wynajmu przewodników i bryczek, co ukazaliśmy na dolnym zdjęciu.
— Jednak nie ma co się załamywać, bo najważniejsze jest to, że w Białowieży jest bezpiecznie, a nawet bezpieczniej niż gdziekolwiek indziej, bo jest wojsko i Straż Graniczna — uśmiecha się Dowbysz, który żołnierzy widzi ze swojego okna, bo gospoda jest tuż przy parkingu. — Żołnierze to ciekawostka turystyczna. Nigdy w Białowieży nie było tylu biegaczy. Widać ich tam, gdzie nocują i czasami w sklepie, ale po cywilu — dodaje.